By Neeti Narula
Rodzimy się na tym świecie płacząc i krzycząc. W naszych pierwszych chwilach na Ziemi jesteśmy uciszani i uczeni, by się uspokoić. Nasze pierwotne instynkty wyrażania emocji są tłumione już przy pierwszym oddechu. Nie jest więc dla mnie tajemnicą, dlaczego wielu z nas ma problemy ze stawieniem czoła swoim emocjom.
To był rok, w którym musieliśmy być spokojni, samotni i spojrzeć bezpośrednio na niewygodną rzeczywistość, której wielu z nas chciałoby nie widzieć. Był to rok przepełniony emocjami, nowymi i starymi, z mnóstwem czasu na ich odczuwanie. Desperacko pragniemy ruszyć dalej, a blask 2021 roku staje się coraz bardziej obiecujący z każdym zbliżającym się dniem.
Dla niektórych, nowy rok przynosi pełną presji listę postanowień, intencji, nowych nawyków i celów. W tym roku dodatkowa para 2020 wzmacnia niecierpliwe oczekiwanie na nowy rok.
W żadnym wypadku nie jestem ponad to. Oczywiście chcę się zresetować w nowym roku, zawsze to robię. Chcę być lepszym człowiekiem, więcej pracować na rzecz karmy, więcej gotować, więcej się przytulać, więcej ćwiczyć, więcej czytać, więcej się uczyć. Chcę pożegnać rok 2020 wielkim, dramatycznym pocałunkiem - łzy, samotność, zoom, zakwasy, niekończące się godziny programów typu "home fixer upper", których nie obejrzałabym w normalnym roku.
Ale co, jeśli zamiast oczyszczać konto na nowy rok, pozwolimy sobie przyznać się do trudności minionego roku? Co jeśli poświęcimy czas na dostrzeżenie i uhonorowanie wyzwań stojących przed nami na poziomie indywidualnym, wspólnotowym i makro? I zamiast otrząsać się z nich, podejmiemy te wyzwania z poczuciem zaufania do wszystkiego, czego nas nauczyły. Tak, abyśmy wkraczając w 2021 rok nie byli jakąś nową, ulepszoną wersją samych siebie, a raczej bardziej doświadczeni i docenieni z powodu tego, czego doświadczyliśmy.
"To są chwile, w których zaczyna się praktyka".
Co jeśli zastąpimy ustalanie intencji honorowaniem i akceptowaniem tego, kim już jesteśmy, zamiast próbować stać się tym, kim myślimy, że powinniśmy być? Jeśli wchodzimy w każdy rok z nastawieniem, że osoba, którą byliśmy w zeszłym roku, nie jest wystarczająco dobra, jak możemy kiedykolwiek oczekiwać, że będziemy zadowoleni z tego, kim jesteśmy, dokładnie tacy, jacy jesteśmy?
Rok 2020 był rokiem żałoby. Niezależnie od tego, czy kogoś straciłeś, znasz kogoś, kto to zrobił, opłakujesz czarne życia, czy też jesteś obrzydzony niesprawiedliwością społeczną w naszym świecie - to był rok żałoby. A jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłem się z własnych strat, to to, że żałoby nie można przyspieszyć.
Mówi się, że istnieje 5 faz żałoby. Ja uważam, że jest ich co najmniej 100. Trzeba z tym siedzieć, nie ruszać się z tym, zaprzeczać temu, złościć się na to, płakać z tego powodu, śmiać się z tego, być tym zbulwersowanym, obrażonym, histeryzować z tego powodu, bronić tego, chronić to, a następnie powtarzać to wszystko w kółko.
Rzecz w tym, że smutek nie jest zły. Nie oznacza też, że ktoś jest słaby. Żal jest procesem. A z każdego procesu można się czegoś nauczyć i wyciągnąć wnioski. Kiedy rozbite szkło płynie wzdłuż burzliwych fal oceanu, postrzępione krawędzie stają się pięknie gładkie. Każdy kawałek szkła morskiego ma za sobą bogatą podróż, unikalną, tajemniczą historię. Możesz wziąć go do ręki i pielęgnować jak skarb. Z pękniętych kawałków całości i z zamieszek oceanu rodzi się piękno.
Jako studenci jogi, kiedy schodzimy z naszych mat, praktyka się nie kończy. W rzeczywistości twierdzę, że właśnie wtedy zaczyna się nasza prawdziwa praktyka. Na początku może to nie być jasne, ale z czasem każda chwila zmagań na macie - zwątpienie w siebie, duszność, utrata koncentracji, pot, obolałe mięśnie, niepokój w pozycjach, irytacja nauczycielami, frustracja sobą, ego, a czasem nawet ból - uczy nas nowej lekcji bycia z dyskomfortem. Kiedy doświadczamy tych małych chwil, tych transformacji, jak odłamek szkła spadający przez ocean, nasza mądrość rozkwita z zamieszania.
Tak więc, zamiast uciszać wyzwania 2020 roku, zapraszam cię do uniesienia ich z poczuciem honoru, gdy przenosisz całą siebie w nowy rok. Proszę cię, abyś zastanowił się nad całym rokiem. W szczególności proszę o uważne przyjrzenie się momentom, które uważasz za najciemniejsze. I opowiedz, jak udało ci się wnieść swoje światło przez te chwile. Te chwile, choć nie chcemy się z nimi mierzyć, dają nam skarby wdzięczności. Te chwile uczą nas wdzięczności. Te chwile są nasze i tylko nasze. Są to chwile, w których zaczyna się praktyka.
Kredyty fotograficzne: Neeti Narula
Neeti Narula jest nauczycielką jogi w Nowym Jorku z ponad 900 godzinami szkolenia. Porzuciła karierę korporacyjną w finansach, aby zająć się swoją pasję do jogi i nigdy nie oglądała się za siebie. Jej zajęcia online można znaleźć pod adresem Modo Yoga NYC i On Air. Możesz również medytować z nią na Insight Timer. Aby dowiedzieć się więcej o Neeti, odwiedź stronę namasteneetz.com